|
|
|
|
|
|
|
Nightmare RPG
Wszystko jest prawdą jeżeli szczerze w to wierzysz
|
|
|
Obecny czas to Pią 20:46, 22 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Nemezis
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10
|
Wysłany: Pon 15:51, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
"Brrr... My nie lubimy gór... Te parszywe beczki sadła mają ciepłe ubrania, a my nie jesteśmy przyzwyczajeni do zimna. Brrr... Ale to nie przeszkadza w robieniu figli. Hihihi..."
*Słyszycie huk. Nastaje cisza. Dared walczy z minotaurami. Słyszycie drugi huk. Znowu cisza. Dared walczy z minotaurami. Słyszycie całą kakofonię grzmotów i huków. "Lawina!" krzyczy Shade*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Cedrick
Mroczny Prorok
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Krąg Oroborusa
|
Wysłany: Pon 17:53, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
.....Hanik pod koniec walki ściął mi głowę. Na szczęście w porę uleczyłem się miksturą i zabiłem wszystkich...........
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cedrick dnia Czw 14:06, 25 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Shade
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Qutno
|
Wysłany: Pon 18:07, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
-Lordzie!!!-wrzasnąłem ile sił w płucach, a "lord" zabił jednego z minotaurów, reszta uciekła w popłochu...
Podbiegłem do tajemniczego osobnika nazywanego przezemnie dotąd "lordem" i powiedziałem jednym tchem:
-Lordzie musimy jak najszybciej wyruszyć w stronę górskiej przełęczy jeżeli chcemy ujśc z życiem.
-Więc na co jeszcze czekasz ? Wskakuj na smoka i pędź. Czemu towarzyszy mi taki amator ?-wyrzekł do mnie, po czym wskoczył na smoka i ruszył w stronę przełęczy. Ja po chwili także dosiadłem Wherheartha i podążałem za "lordem"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
DaredAnre
Wielki Mistyczny
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Z twojego koszmaru...
|
Wysłany: Pon 20:14, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Leciałem przez przełęcz i nagle jakaś siła kazała mi zatrzymać się na wzgórzu. Tam czekał krąg 12 arcymagów.
-Postanowiliśmy zmienić nazwę klanu Anre !- krzyknęli chórem
-Nieee!!!!- krzyczałem raz po raz ,ale jakaś siła kazała mi powiedzieć "tak" ,lecz nie poddawałem się
-Daredzie zmienisz klan z Siewców Nienawiści na Gildię Morderców. W innym przypadku stracisz cały klan!!
-A co będę z tego miał ?!
-To samo co teraz ,lecz z małą różnicą. Dotychczas broniłeś mieszkańców Mostiru ,a teraz zapanuje totalna tyrania!Ty będziesz naszą przykrywką!! Rozumiesz ??!!
-Nie będę waszą marionetką !!!
-Nie masz wyboru inaczej stracisz klan !
-Nie!!!Nie to nie prawda !!!
-Dość!!!Przestań tak się bawić !!! Mamy na nim pieczęć cienia!!!Musi nas słuchać !! - powiedział arcymag przed ,którym wszyscy się kłaniali. Złapałem za czarny medalion na mojej szyi i próbowałem go zerwać. Niestety kiedy tylko łapałem za niego to opadałem z sił.
-Nieee!! - wykrzyknął mój młody towarzysz i rzucił włócznią prosto w medalion.Rozprysł się i uwolnił wielką ,czarną falę energi ,która powaliła waszystkich arcymagów. Poza ich mistrzem. I stało się coś niezwykłego. Ze wszystkich czarodziejów uciekał błękitny strumień enrgii ,który wnikał we mnie. Nagle poczułem ,że cała nienawiść do świata znika. Matowe łuski ,z których był zrobiony mój pancerz odzyskały blask. Żółte ,gadzie oczy zmieniły się w ludzkie ,lecz płonęły błękitem. Z czerwonego płaszcza ,z kapturem odpadała czerwień odkrywając jego szafirowy kolor. Rogaty hełm zniknął pozostawiając po sobie czarny pył. Smok zmienił kolor łusek z czerwonych na błękitne ,jego stępione kły i pazury znów były ostre niczym małe ostrza ,z pyska zaczął płonąć niebieski ogień ,a ja wstałem i odczułem lekki przypływ błękitnej mocy ,lecz wiedziałem ,że straciłem magię mroku i oddziały klanu. Magowie natychmiast zaczęli po kolei znikać ,krzycząc :
- AAAAA UCIEKAĆ DARED MISTYCZNY WRACA !!!!! - ja patrząc jak się miotają myślałem "Moc Mistycznych powróciła i to taka jak po oddaniu większości mocy smokom". Cel odbudowania Kręgu upadł ,lecz powstał nowy . Trzeba zacząć od nowa , muszę szukać osób do mego Klanu ,klanu ,który ma na celu zniszczenie Gildii ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez DaredAnre dnia Wto 22:46, 31 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Shade
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Qutno
|
Wysłany: Wto 16:01, 31 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Widząc jak "Lord wrzeszczy ile sił w płucach: "NIE!!!", zdecydowałem się coś zrobić. Widziałem jak mój towarzysz próbuje zerwać czarny medalion, ale się nie udało. Nagle poczułem lekkie pchnięcie do tyłu. To kamień dusz. Rozbłysną jasnym światłem i pojawiły się na nim, niczym w szklanej kuli elfickie słowa znaczące: "Muisz coś zrobić! Czyń swoją powinność! Pomóż w tworzeniu nowej ery!". Nie zrozumiałem o co w tym wszystkim chodziło, lecz pchnięty jakąś magiczną siłą, rzuciłem włucznię, używając całej swej mocy. Medalion został zniszczony...
12 magów zaczęło znikać i został tylko jeden...
Nie widziałem co się z nim stało, bo patrzyłem na przemianę "lorda"...
Sniknął rogaty hełm, jego oczy zmieniły się w błekitne, ludzkie, kapur i płaszcz znieniły kolor na szafirowy, a smok zmienił kolor łusek na błekitny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
DaredAnre
Wielki Mistyczny
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Z twojego koszmaru...
|
Wysłany: Śro 1:36, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Mortan Etri Hustria !!! -krzyknąłem ,a szafirowy płaszcz zmienił kolor na śnieżno-biały, zwiększył się do tego stopnia ,że zakrył całą zbroję. Kiedy założyłem śnieżny kaptur ,widać było tylko szatę i smocze czaszki ,które były na ramionach.
-Pora ruszać. -powiedziałem prawie szeptem
-Dobrze. - odpowiedział zmieszany- Po tym jak uratowałem ci życie ,może chociaż powiesz mi jak się nazywasz ? -Nie odzywałem się i dopiero jak wsiadłem na smoka powiedziałem
-Dared Anre ,ale nie ma już czasu więc ruszajmy.- powiedziałem
-Gdzie ,gdzie mamy lecieć ??Możesz chociaż odpowiedzieć.
-Zadajesz za dużo pytań .Lecimy na północ do Wolnych Miast ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez DaredAnre dnia Pią 13:49, 03 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Feanor
Czarny Uczeń
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 11:20, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Biegnę bocznymi drogami na północ, trzymając się blisko gościńca. Po drodze zjadłem kilka posiłków w karczmach. Kreen, pierwsze z Wolnych Miast, było już widoczne na horyzoncie. "Zatrzymam się w nim tylko na chwilę - mieszkańcy prowadzą intensywną wymianę handlową z terytorium Siewców i utrzymują z nimi przyjacielskie stosunki, a to nie jest mi na rękę..."
Wchodzę do miasta przez niewielką, boczną bramę, wychodzącą na trakt do Gunm, wschodniej włości barbarzyńców. Nie mam broni, więc nie zwrócono na mnie uwagi. Po krótkim poszukiwaniu odnalazłem targowisko. Niby kręcąc się między kramami, ukradkiem kradłem różne rzeczy. Gdy sprzedawcy się orientowali, ja byłem już daleko. Zdobyłem w sumie około trzech tysięcy orenów. "Zaskakujące, jak wiele złota potrafią trzymać pod ladą zwykli handlarze narkotykami... Podli przemytnicy. Teraz czas się najeść." Podszedłem do domu piekarza i kupiłem bochenek chleba zapiekanego z boczkiem. Gdy się najadłem, udałem się do sklepu Gildii Łowców Smoków. Bywałem tu już kilka razy z ojcem, więc mnie rozpoznano.
- Oooo, witamy, młody Drego'Nam. Jak się ma twój wuj? Czym możemy służyć?
- Mój wuj nie żyje, został skrytobójczo zamordowany - moja twarz posmutniała - Chciałem od was kupić lekki pancerz z łusek srebrnego smoka. Ale dobrze wykonany, by nie spowalniał ruchów!
- Szkoda go... Wspaniały był z niego elf. Gibki, silny, potężny wojownik. Hmmm, proszę poczekać tutaj chwilę, zaraz coś znajdziemy! - powiedział sprzedawca, którego rozpoznałem jako Meala. Wrócił po kilku minutach.
- Oto nasz najlepszy pancerz z takich łusek - pokazał mi długi strój, składający się z napierśnika, naplecznika, naramienników i nogawic. - Z najlepszych, piersiowych smoczych łusek. Lekkie i wytrzymałe, dzięki ruchomym połączeniom nie krępuje ruchów... Ale jego cena jest wysoka... Cztery i pół tysiąca orenów.
- Mam około trzech tysięcy. Mogę dołożyć dwa pierścienie z rubinami. Wystarczy? - zapytałem.
- Pokaż je. - podałem mu je, a Meal dokładnie je obejrzał. - Myślę, że się nadadzą. Co to za symbole wygrawerowane na rubinach?
- Osobiste herby mojego ojca. On także został zamordowany...
- Przykro mi to słyszeć. Dobrze, pancerz jest twój.
Dokonawszy zapłaty, wziąłem pancerz i wyszedłem ze sklepu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Nemezis
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/10
|
Wysłany: Czw 23:35, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
"Niech szlag trafi tych gnojarzy! Parszywi chędożyciele własnych córek! Beczki końskiego gówna! Zapłacą nam za straconą zabawę... Myślą, że nam uciekną. O nie, mylą się grubo. Może i uciekli, ale i tak ich znajdziemy, prawda Titus? Hihihi"
Poleciał na północ, ku swoim lasom, z myślą, że sobie popsoci...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Shade
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Qutno
|
Wysłany: Wto 9:08, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Razem z Daredem leceliśmy ku nieznanym lądom, ja oczywiście leciałem za nim i zauważałem tylko że szepcze sobie coś pod nosem. Chwilę póżniej powiedział:
-Lądujemy-niewyjaśniając po co zacząłem za nim lecieć w dół...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Feanor
Czarny Uczeń
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 21:05, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Trzymając pakunek z pancerzem w dłoni, ruszyłem uliczkami miasta. W pewnym ustronnym zaułku wdziałem pancerz i narzuciłem na siebie płaszcz, by nie było go widać. Łuski doskonale dopasowały się, idealnie przylegały i rzeczywiście nie krępowały ruchów. "Miałem nosa, gdzie trzeba było pójść po tę zbroję" - pomyślałem, narzuciłem kaptur na głowę i wszedłem w uliczny tłok.
Po kilkudziesięciu minutach przepychania się dotarłem do północnej bramy. Niestety, zmierzchało już i właśnie opuszczano kratę. Byłem zmuszony udać się do karczmy. W pobliżu była dość schludna oberża z szyldem "Pod Czerwoną Różą". Wszedłem do środka i zbliżyłem się do lady.
- Czym mogę służyć - zagadnął łysy, pulchny barman z blizną na oku.
- Hmm, poproszę kufel piwa. Szukam noclegu.
- Oho, mamy kilka wolnych pokoi - odpowiedział karczmarz, nalewając piwo - będzie jakieś 50 orenów za noc, pokój przyzwoity, w łóżku nie ma robali.
- Jestem skłonny zaakceptować propozycję. Jakieś wieści z szerokiego świata?
- Cóż, podobno na jakieś miasto w dziedzinie Siewców napadł spory oddział jaszczuroludów. Wyobraź sobie, że całego miasta broniło ledwie kilku wojowników! Podobno był wśród nich sam Dared Anre! Prócz tego jakiś mło...
- Tego akurat nie musisz mi opowiadać. Byłem tam. Rozmawiałem z Daredem. Ba, wspólnie walczyliśmy. Jedna nasza towarzyszka straciła wtedy życie. Cóż, później pojawili się żołdacy Dareda... Szkoda gadać.
- No proszę, widzę, że przybysz z wielkiego świata... Pewnie to ty mógłbyś mi opowiadać o ciekawych wydarzeniach. Jak cię zwą?
- Mówią mi Feanor, nazwisko jest nieistotne. A ciebie?
- Na imię mam Melvin. Nazwisko nieistotne - roześmiał się rubasznie, podając mi piwo. Sam nalał sobie drugie i zaczął je powoli sączyć. Pociągnąłem długi łyk ze swojego kufla.
- Wątpię, bym miał o czym opowiadać. Nie wiem zbyt wiele. Tylko o tej bitwie, no i to, że wymordowano prawie cały ród Drego'Nam... Słyszałeś o Meahil? Zdradzieckie drowy wysłały tabuny skrytobójców... Szkoda gadać. A co w północnych stronach?
- Zadziwiające nudy. Handel się rozwija, barbarzyńcy nie stroją fochów, nikt nie pali, nikt nie gwałci, nikt nie morduje. Nawet pijackich burd nie ma, odkąd Siewcy mają tutaj swój garnizon... Dawno nikomu mordy nie obiłem. Za nudno tu.
- Tak to już bywa - opróżniłem kufel do końca. - Dolej mi jeszcze. Cóż, ja obawiam się, że podczas podróży będę zmuszony obić niejeden łeb. Ech... Jedni siedzą w karczmach, nudzą się i chcieliby obić parę mord, inni mają obijania za dużo...
- Tak to już bywa - skwitował Melvin, podając mi kolejne piwo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Shade
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Qutno
|
Wysłany: Czw 14:25, 25 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Wraz z Daredem leciałem w dół. Nagle, jakby z chmur wyleciał olbrzymi smok i wciągnął Lorda po czarno-szkarłatne skrzydła. Zjawa spojrzała wprost w oczy mojego smoka, a on powrócił do kamienia dusz bez mojego rozkazu jakby się panicznie przestraszył ów zjawy. Zaczęłem szybować w dół z niewiarygodną prędkością, nie mogłem przywołać ani jednego smoka. Miałem już w ustach gorzki smak śmierci, gdy nagle wokół mnie zrobiło się strasznie jasno i straciłem przytomność
Kiedy odzyskałem przytomność leżałem na ziemi. Wstałem. Na niebie nie było ani smoka ani Dareda...
Po paru godzinach rozmyślania nad tym co się stało i co teraz zrobić. Wpadłem na pomysł. Nawet jeżeli lord zginął musiałem go pomścić wybierając się do siedziby siewców i dostarczyć im informacje o jego śmierci...
-------------------------------------------------------------------------------------
UWAGA!! musimy odnowić to forum. dared nie będzie na razie zajmował się forum więc jak jakieś problemy to do mnie. wszyscy pisać jak najwięcej, bo musimy rozkręcić te przygode!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Cedrick
Mroczny Prorok
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Krąg Oroborusa
|
Wysłany: Czw 14:29, 25 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ciała Hanika i reszty zostały brutalnie zjedzone prze Orbusa. Miałem misję: obronić mój lud w kręgu Oroborusa. Ale celem nadrzędnym było dojście do Siedziby Siewców Nienawiści. Wreszcie doleciałem do kręgu i byłem gotowy do obrony..............
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cedrick dnia Nie 15:26, 18 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Shade
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Qutno
|
Wysłany: Pią 18:32, 16 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Na drodze do Bastionu Keldarena spotkałem wiele stworów lecz nie przejmowałem się tym że mogą mnie zaatakować...
Mój smok Tibun leciał tak szybko że powiew wiatru podążający za jego skrzydłami był tak silny że połamał niejedną gałąź. Leciał tak szybko, bo napędzał smutek po utracie Dareda. Mimo że nie był zbyt miły dla mnie i tak wypełniał mnie smutek...
W czasie swojej wędrówki zatrzymałem się jedynie po to by przyjrzeć się dziwnej sytuacji. Dwie osoby stały pośrodku kręgu utworzonego przez wieśniaków z widłami i kosami w rękach. Nagle owe dwie postacie uniosły ręce i z ciał wieśniaków wypłynęły ich dusze. Wtedy zorientowałem się że to byli członkowie klanu Mortos. Ów klan wysysał dusze istot aby składać ofiare swemu bustwu, Mortosowi. Członkowie tego klanu składając przysięgę oddawali swoją dusze w zamian za możliwość życia wiecznego (oczywiście można ich zabić). Patrząc jak wieśniacy padają jeden po drugim pomyślałem że nie mogę tego tak zostawić i ruszyłem w stronę "wysysaczy dusz"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
DaredAnre
Wielki Mistyczny
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Z twojego koszmaru...
|
Wysłany: Sob 21:56, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Gdy lecialem w dół ujrzałem istotę podobną do smoka lecz to nie był smok. W mgnieniu oka zorientowałem się, że to wiweryna ale nie taka zwykła, bo byłą na to zbyt wielka. Domyśliłem się iż jest to Kyira-królowa wiweryn. Leciała prosto na mnie i zdołała mojego smoka. Obejrzałem się, a moim oczom ukazał się dziwny obraz. Smok, na którym leciał młodzieniec przestraszył się i zniknął, a on sam bezwładnie spadał. Pomyślałem, że musze go ratować, odepchnąłem się nogami i złapałem Shade'a, następnie wypowiedziałem słowa: Kregh Trath Dehr Tssini przeteleportowałem go do samej ziemi. W ten sposób nic mu się nie stało. Niestety ja nie miałem tyle szczęścia ponieważ przenosząc młodzieńca zużyłem całą swoją manę. Moj smok podjął próbę ratowania mnie. Z trudem wyrwał się królowej i starał się mnie złapać ale nie zdążył. Uderzenie było na tyle silne, że straciłem przytomność. Obudziłem się po kilku może nawet kilkunastu godzinach. Shade leżał kilkaset stóp obok mnie więc nie wiedział gdzie jestem, a ja nie miałem siły wstać. Pewnie myśli, że zginąłem. Eh i tak nie ma teraz na to czasu, bo trzeba udać się do wolnych miast. Wyruszę od razu kiedy będę miał siłę wstać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Shade
Strażnik Chaosu
Dołączył: 25 Wrz 2006 Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Qutno
|
Wysłany: Sob 23:27, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Widząc mnie przestraszeni nekromanci zaczeli coś szeptać pod nosem. Nagle z ciał wieśniaków zaczęła znikać skóra. Gdy już "metamorfoza" dobiegła końca umarli wieśniacy przerodzili się w upiorne zombi wypowiadające tylko słowa: "Arghhhh...", "Czuć mięso!..." lub "Słuchać woli pana...". Nekromanci zaczeli sie powoli oddalać lecz nie odwracali sie do mnie plecami, wciąż wpatrywali się w moje oblicze z przerażeniem. Wtedy zrozumiałem że Tibun sam wyszedł z kamienia dusz. Patrząc jak nekromanci powolnym krokiem oddalają się ode mnie, 18 wygłodniałych zombi mknęło ku mnie równie powolnym krokiem...
Tibun patrząc na umarłych wieśniaków ryknął z nudy i Leniwie otworzył paszcze, pozwalając zielonemu ogniu spalić dwie kreatury, które wyraźnie przyspieszyły...
Dwoje zombi leżało bezwładnie na ziemi, a ja rzuciłem się do przodu przedziurawiając kolejne 7 zombi...
"Zostało tylko 9" pomyślałem. Odesłałem Tibuna do kamienia, aby poćwiczyć troche walkę robiąc sobie z zombi worki treningowe...
Najpierw podniosłem włucznię do góry wymawiając elfickie zaklęcie: "E'dur o'ltha ekir!". Włucznia pognała poziomo w niebo po czym zaczęła wirować, tworząc śmiercionośne ostrze tnące wszystko na swej drodze. Zanim się obejżałem, moja broń leżała mi u stup, a 9 ostatnich umarlaków umarło, tym razem na zawsze. "Upss... Chyba koniec treningu" powiedziałem sam do siebie z niezadowoleniem, chociaż że wreszcie udało mi się użyć jednego z najlpezsych zaklęć w moim arsenale, nie mogłem nacieszyć się długo słabym przeciwnikiem i wyćwiczyć pare innych sztuczek. "Ale cóż... trzeba iść dalej..." pomyślałem i pobiegłem w stronę w którą odeszli nekromanci, aby ich dogonić i przećwiczyć swoje zdolności z lepszym przeciwnikiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|